logo eNewsroom
Grzegorz Sielewicz
główny ekonmista COFACE
enewsroom.pl
Bezpośredni link do filmu
Kliknij, aby skopiować do schowka.

Środki z KPO mogą zwiększyć polskie PKB nawet o 1 punkt procentowy

Możliwość wykorzystania przez Polskę środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) niestety wydaje się nadal dosyć niepewna. Pomimo, że podejście polskiego rządu co do relacji z Komisją Europejską już nie jest tak restrykcyjne, jak wcześniej – to wciąż trzeba wypełnić wiele kamieni milowych. Oczywiście głównie chodzi tutaj o zmiany w wymiarze sprawiedliwości. W ramach KPO Polsce przyznano ponad 35 mld euro – jest to równowartość około 150 miliardów złotych, czyli około jedna czwarta rocznego budżetu Polski. Środki te można przeznaczyć na inwestycje związane z zieloną energią, ze zmniejszeniem energochłonności, mobilnością, transformacją cyfrową, jak również na zwiększenie konkurencyjności gospodarki oraz na polepszenie dostępności i jakości systemu ochrony zdrowia. W związku z tym wpływ środków z KPO będzie kluczowy dla wielu sektorów gospodarki.

– Jak na razie widzimy, że przy dosyć optymistycznym założeniu pierwsze środki z KPO powinny wpłynąć do Polski w 2023 roku. Te fundusze mają wspierać wzrost gospodarczy – niestety Polska i Węgry są w tej kwestii opóźnione – powiedział serwisowi eNewsroom Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface. – I z tego powodu już są mniej konkurencyjne w porównaniu z innymi krajami chociażby Europy Środkowo-Wschodniej. Wielu naszych sąsiadów oraz innych krajów europejskich już te środki wykorzystuje, wspierając swoją aktywność gospodarczą. Tymczasem w Polsce zapisano środki z KPO w wielu miejscach budżetu. A więc ich ewentualny brak będzie dla budżetu bardzo dotkliwy. Co więcej, częściowo prowadzone jest już finansowanie niektórych działań za pośrednictwem Polskiego Funduszu Rozwoju. Nasze wyliczenia wskazują, że wpływ środków z KPO na polską gospodarkę mógłby być bliski nawet jednemu punktowi procentowemu PKB – czyli bardzo wysoki. Natomiast bez tych funduszy można spodziewać się pogorszenia koniunktury. Wówczas mielibyśmy dłuższy powrót do ożywienia gospodarczego – analizuje Sielewicz.

REKLAMA
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w twojej przeglądarce.   Zamknij