Google ma obowiązek usunąć wyszukiwania – prawo do bycia zapomnianym
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przyznał każdej osobie prawo do bycia zapomnianym, które polega na żądaniu usunięcia naszych danych z wyszukiwarki internetowej. Prawo do bycia zapomnianym nie ma charakteru bezwzględnego, a użytkownik musi mieć uzasadniony interes do usunięcia danych. Musi zostać zachowana równowaga pomiędzy poszanowaniem życia prywatnego, a prawem dostępu do informacji. Oznacza to, że nie możemy żądać usunięcia każdej informacji, która w naszej ocenie jest niekorzystna lub stawia nas w niekorzystnym świetle. Inspiracją do wprowadzenia zmian było założenie, że nawet w przypadku popełnienia przestępstwa sprawcy przysługuje prawo do zatarcia skazania. Taki odpowiednik w internecie nie istnieje – w przestrzeni cyfrowej znajdziemy nasze wypowiedzi, fotografie oraz informacje sprzed wielu lat. Internet może ponadto zawierać dane nieprawdziwe – chociażby szykany ze strony konkurencji. Dane te są przechowywane bez ograniczenia czasowego. Po latach mogą negatywnie wpłynąć na naszą karierę zawodową czy inne aspekty życia.
– Google umożliwiają złożenie odpowiedniego wniosku o usunięcie linku zawierającego nasze dane osobowe – powiedziała serwisowi eNewsroom.pl mec. Joanna Worona z Kancelarii Gardocki i Partnerzy – Należy pamiętać, że prawo do bycia zapomnianym nie oznacza całkowitego usunięcia danej informacji lub linku z internetu. Po wpisaniu naszego imienia i nazwiska, strona ta nie będzie się pojawiać w wynikach wyszukiwania. Każda sprawa musi być rozpatrywana indywidualnie. Przeprowadzenie analizy ustali czy istnieje podstawa o ubieganie się usunięcia linka z wyszukiwarki, a następnie administrator danych – np. Google – może odmówić usunięcia danych w określonych sytuacjach. Przykładem jest link do strony dotyczącej nadużyć finansowych, postępowań karnych, nieprawidłowości w wykonywanej pracy zawodowej lub zachowań przedstawicieli władzy. W orzeczeniu Trybunału Sprawiedliwości odnośnie Google Spain oraz Google International wnioskujący Hiszpan żądał usunięcia z Google informacji o sobie. Kilkanaście lat wcześniej jego nieruchomość została zlicytowana za długi, a informacja o licytacji domu była jedną z pierwszych pojawiających się w wynikach wyszukiwania po wpisaniu jego imienia i nazwiska. Hiszpan argumentował, że spłacił już zadłużenie, ułożył sobie życie na nowo i nie chce dalszego udostępniania danych osobowych z przeszłości, ponieważ wpływa to na jego dobre imię. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej podzielił argumenty oskarżającego żądając, by Google usunęło konkretny link z wyników wyszukiwania. Podstawową kwestią było uznanie, że wyszukiwarka przetwarza dane osobowe – w zawiązku z czym należy ją uznać za administratora danych. Wyegzekwowanie skuteczności takiego wniosku może okazać się niezwykle trudne. Informacje w cyberprzestrzeni są często kopiowane, pojawiają się w różnych miejscach – oznacza to, że będziemy zmuszeni do składania żądań w stosunku do każdej z tych stron indywidualnie. Przepisy mogą nie być w 100% skuteczne, jednakże prawo do bycia zapomnianym stanowi istotny krok w celu wzmocnienia naszych praw do prywatności i ochrony danych osobowych – oceniła Worona.