Rozwój elektromobilności w Polsce będzie coraz szybszy
W Polsce notuje się stabilny wzrost rejestracji samochodów elektrycznych, który nieco wyhamował w drugiej połowie roku z uwagi na wyczerpanie się dopłat w programie Mój Elektryk. Na szczęście w konsultacjach jest kolejny program finansowania zakupu pojazdów elektrycznych osobowych i prawdopodobnie dostawczych. Jeśli chodzi o bariery elektromobilności – są one głównie inwestycyjne, czyli koszty, zwłaszcza w przypadku pojazdów mniejszych – z segmentu B i C. Natomiast w segmencie dużych pojazdów i samochodów premium koszty praktycznie są takie same – ceny aut w wersji bateryjnej i spalinowej wyrównały się. Druga bariera to nadal braki infrastruktury ładowania – chociaż porównują flotę pojazdów bateryjnych w Polsce i liczbę publicznie dostępnych punktów ładowania, to nasz kraj jest na takim samym etapie, jak bardziej zaawansowane kraje europejskie były 3-4 lata temu. Proces rozwijania infrastruktury i przyrostu floty pojazdów elektrycznych to są elementy, które wzajemnie od siebie zależą – ale Polska przekroczyła już punkt krytyczny i wzrost będzie coraz szybszy.
– Ja bym trochę polemizował z tezą, że notujemy spadek dynamiki sprzedaży pojazdów elektrycznych. O ile rzeczywiście jest to prawda w niektórych państwach europejskich, o tyle jeśli spojrzymy na dane globalne, absolutnie ten proces jest na bardzo ładnej krzywej wzrostu – napędzany rynkiem nie tylko europejskim, ale również amerykańskim, a przede wszystkim chińskim, który wyrósł na numer jeden w elektromobilności – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Jacek Mizak, ekspert Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych. – Wolumen z pojazdów sprzedanych, w pełni elektrycznych, na świecie bardzo mocno przyspieszył w 2024 roku. Natomiast rzeczywiście sytuacja w niektórych krajach, tak jak na przykład największym rynku europejskim, czyli na niemieckim – w związku z wycofaniem dopłat pod koniec ubiegłego roku – tu rzeczywiście notujemy spadek zainteresowania. To jest wynikiem stanowiska niemieckiego rządu, który nie wie co robić – czy rzeczywiście podzielić obawy rodzimych producentów, jeśli chodzi o danie jeszcze trochę powietrza tradycyjnej technologii spalinowej, czy też motywować producentów do przestawienia się na technologię bateryjną. I tu bardzo ciekawa obserwacja, że Niemcy wbrew powszechnym oczekiwaniu wcale nie głosowali za wprowadzeniem ceł na chińskie pojazdy elektryczne – ale powody tego są oczywiście dużo bardziej skomplikowane – wskazuje Jacek Mizak.