Czy czterodniowy tydzień pracy się opłaca?
Czterodniowy tydzień pracy jest mechanizmem, który jeszcze nigdzie na świecie nie funkcjonuje. Jednak analizując dane z długoletnich szeregów czasowych, to w krajach OECD od lat 70. regularnie spada liczba przepracowanych godzin. To może prowadzić do konkluzji, że prędzej czy później do czterodniowego tygodnia pracy prawdopodobnie dojdzie. Natomiast nie jest to raczej perspektywa krótkoterminowa – ale przynajmniej na dekadę. Taka zmiana wymaga procesów, które byłyby okresem dostosowania się do przejścia na takie modele pracy. Obecnie na świecie w wielu miejscach podejmowane są eksperymenty – czy to w poszczególnych firmach, czy w poszczególnych sektorach. Największy eksperyment na świecie był przeprowadzony w Wielkiej Brytanii – wzięło w nim udział kilkadziesiąt firm. Trudno zatem prognozować co by się wydarzyło, gdyby cała gospodarka przeszła na czterodniowy model pracy. Jest to rozwiązanie, które bardzo mocno poprawia tzw. well-being pracownika – jego zadowolenie, satysfakcję z pracy, spada rotacja pracownicza w tego typu firmach, spadają też wyzwania rekrutacyjne, a więc firmy mogą łatwiej wypełniać wakaty. Dotychczasowe eksperymenty pokazywały też, że pracownicy pracują wydajniej w skróconym tygodniu pracy – co powoduje, że firmy nie tracą na wydajności w stosunku do modelu pięciodniowego.
– Co istotne z eksperymentu brytyjskiego wyłania się taki wniosek. Po roku od jego zakończenia dziewięć na dziesięć firm, które brały udział w eksperymencie, dalej pracowało w modelu czterodniowym – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Firmy te były zadowolone, a pracownicy chcieli dalej funkcjonować w tym modelu. Jednak trudno wprowadzić taki mechanizm z dnia na dzień – mógłby być w jakimś stopniu destrukcyjny, ponieważ poszczególne gospodarki na świecie zyskałyby przewagę nad tym krajem, który jako pierwszy przeszedłby na model czterodniowy. To są przewagi bardzo oczywiste – związane z liczbą roboczych godzin czy kosztów pracy, które rosną w przypadku skracania tygodnia pracy. Jednocześnie w badaniach widać też oszczędności, jeżeli chodzi o absencję chorobową – pracownicy, którzy pracują krócej, rzadziej chorują, rzadziej korzystają ze zwolnień lekarskich. Dla gospodarek to też mniejsze emisje cieplarniane – bo tam, gdzie tygodnie pracy są krótsze, to emisje również w tym okresie są mniejsze. Więc bilans jest dosyć skomplikowany. Prawdopodobnie najtrudniejszym mechanizmem w większości gospodarek na świecie będzie dostosowanie wszystkich sektorów gospodarki do tego modelu. Szczególnie trudno będzie po stronie systemu ochrony zdrowia. W Polsce mamy deficyty, jeżeli chodzi o lekarzy, pielęgniarki – wiele z tych osób zbliża się dzisiaj do wieku emerytalnego i będą wielkie niedobory kadrowe, trudne do wypełnienia. Beneficjentem skróconego tygodnia pracy byłaby natomiast szeroko rozumiana branża usług – zyskałaby dużą przestrzeń do rozwoju oferty, która wypełnia nasz czas wolny – prognozuje Kubisiak.