logo eNewsroom
prof. Witold Orłowski
ekonomista
enewsroom.pl
Bezpośredni link do filmu
Kliknij, aby skopiować do schowka.

Czy Prezes NBP mógł przewidzieć 20 mld zł straty?

Polski złoty umacniał się już w pierwszej połowie 2023 roku – czyli wówczas, gdy prezes Glapiński składał deklarację, że NBP będzie mieć zyski. Tymczasem umacnianie się złotówki już wtedy oznaczało duże ryzyko wystąpienia straty. Po wyborach nastąpiło dalsze silne umocnienie złotego – co było oczywiście trudne do przewidzenia. Ważne jest, że tego typu „papierowe” straty banku centralnego, to nie jest nic przerażającego. Bank centralny ma takie „papierowe” straty i „papierowe” zyski. To nie jest firma, która zbankrutuje. Jedyna rzecz, która jest ważna, to zachowanie przez Prezesa NBP bezstronności politycznej. Instytucje kontrolne – takie jak NIK – powinny zbadać, czy w sierpniu 2023 roku, kiedy Prezes NBP zgłaszał rządowi planowane zyski banku centralnego – czy już wówczas nie było wiadomo, że prawdopodobnie zysków tych nie będzie można osiągnąć. To może oznaczać, że Prezes NBP nie działał w sposób bezstronny i apolityczny, tylko wyraźnie starał się wspierać jedną ze stron sporu politycznego w Polsce.

– Prezes Glapiński jest oskarżany o wiele rzeczy. Przede wszystkim jest oskarżany o brak apolityczności, której wymaga od niego Konstytucja. I tutaj naturalnie rzecz wymaga zbadania. Jest to bardzo poważne naruszenie Konstytucji, które może się kwalifikować do oskarżenia – powiedział serwisowi eNewsroom.pl prof. Witold Orłowski, ekonomista, Rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula. – Natomiast wiele oskarżeń kierowanych przeciwko kierownictwu NBP nie jest słuszne. Pomijam to, czy prezes miał prawo wypłacać sobie dodatkową pensję, czy nie, bo to są inne kwestie. Trzeba jednak zadać pytania o stratę Narodowego Banku Polskiego – mimo, że jeszcze latem prezes Glapiński zapewniał poprzedni rząd, co jest bardzo ważne, że będą zyski – i co więcej, taka projekcja została wpisana do budżetu na 2024 rok. Potem okazało się, że jest 20 miliardów złotych strat. Tu trzeba powiedzieć, że sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana – bo z punktu widzenia czysto rachunkowego do prezesa Glapińskiego trudno mieć o to pretensje. Otóż głównym powodem strat jest to, że bilans Narodowego Banku Polskiego jest wyrażany w złotych – tak, jak wszystkich firm działających w Polsce. Natomiast Narodowy Bank Polski w odróżnieniu od większości instytucji działających w Polsce ogromną część swoich aktywów trzyma w walutach zagranicznych. To tzw. rezerwy walutowe, które w Polsce sięgają prawie 200 miliardów dolarów. Otóż problem polega na tym, że jeśli złoty nam się umacnia, to złotówkowa wartość rezerw walutowych spada. W dolarach i Euro to jest dokładnie tyle samo, ile było – natomiast w złotówkach wychodzi mniej. No i na papierze wychodzi strata. I taka właśnie strata powstała skutkiem umocnienia się złotego w ciągu zeszłego roku – wyjaśnia prof. Orłowski.

REKLAMA
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w twojej przeglądarce.   Zamknij