Chat GPT to czwarta rewolucja przemysłowa
Świat stoi obecnie na progu czwartej rewolucji przemysłowej. Zmiany technologiczne bardzo mocno przyspieszyły. Koniec 2022 roku to był czas, kiedy generatywna sztuczna inteligencja zaczęła się bardzo dynamicznie rozwijać. To, co działa pod nazwą "Chat GPT" już przeszło kilka kolejnych ewolucji – tego typu urządzenia zaczynają się bardzo szybko rozwijać. Jest to mechanizm i rozwiązania, które tak szybko się uczą i potrafią zdobywać nowe kompetencje, że stają się bardzo użytecznym narzędziem. To jest rozwiazanie, które może usprawniać pracę na wielu szczeblach – w wielu pracach, szczególnie w segmencie białych kołnierzyków. Jednak zaczęły się pojawiać obawy, a z drugiej strony nadzieje – jak ta rewolucja może wpłynąć na sytuację zatrudnieniową na świecie? Pojawiają się kolejne analizy i badania, które w dużej mierze są efektami działań modeli ekonomicznych czy ekonometrycznych – pokazujące potencjalnie negatywny wpływ na zatrudnienie szeroko rozumianej klasy średniej, a więc pracowników już wykwalifikowanych, osób, które mają kompetencje, umiejętności, czy pracują na stanowiskach, które będą mogły zniknąć przez zastąpienie ich za sprawą sztucznej inteligencji.
– Z drugiej strony widzimy, że jest to mechanizm, który może bardzo szybko poprawiać produktywność, wydajność pracy – przez co jest szansa na to, żeby firmy mogły się szybciej rozwijać, a ludzie mogliby pracować trochę krócej – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – Więc ta czwarta rewolucja przemysłowa jeszcze jest przed nami. Jaki będzie jej kształt? Dzisiaj trudno wyrokować, bo wiele przewidywań jest opartych o pewne futurologiczne założenia – a nie konkretne dane czy rozwiązania, które możemy zanalizować na bazie przeszłości. Dotychczasowe trzy rewolucje technologiczne, które mamy za sobą, nie doprowadziły do spadku zatrudnienia na świecie. Pracuje nas coraz więcej i wydaje się, że to, co może różnić tę czwartą rewolucję technologiczną – to fakt, że dotknie ona w większym stopniu inne grupy społeczne niż dotychczas. Może bardziej wpłynąć na klasę średnią – ale raczej nie spodziewałbym się jakiegoś dramatycznego spadku zatrudnienia. Nowe technologie często wytwarzają zupełnie nowe miejsca pracy, wymagają nowych umiejętności i obsługi – wyjaśnia Kubisiak.