Dług publiczny będzie wysoki
W bieżącym roku deficyt budżetowy może sięgnąć wysokich poziomów, prawdopodobnie zbliży się do 200 miliardów złotych. Złożono bogate obietnice wyborcze – jak chociażby kontynuowanie programu 500+, jego zwiększenie do 800 złotych, ale także wzrost wynagrodzeń dla sektora budżetowego, dla oświaty, wprowadzenie tzw. babciowego, a także rozważane wprowadzenie tzw. renty wdowiej. Przedłużono też zerowy VAT na żywność, co jest sporym kosztem dla budżetu. Dlatego Polska będzie najpewniej zwiększać zadłużenie – nie tylko na rynku krajowym, ale także na rynkach zagranicznych. Obecnie około 1/4 naszego długu to właśnie dług zagraniczny. Zagrożenie jest takie, że w przypadku wzrostu kursów walutowych koszty obsługi tego długu będą rosły. Te wszystkie czynniki pokazują, że trudno będzie spełnić obietnice wyborcze, a jednocześnie utrzymać finanse publiczne w ryzach.
– Dług publiczny w Polsce jest na dosyć zarządzalnych poziomach. Jeżeli spojrzymy na metodologię unijną, polski dług instytucji rządowych i samorządowych wg ostatnich danych sięgnął niewiele poniżej 50% PKB – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista COFACE w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. – To jest poziom, który jest niższy niż w wielu innych krajach europejskich, takich jak Grecja, Włochy, ale też niższy od średniej unijnej. Wynosi ona dla wszystkich krajów Unii Europejskiej ponad 80%, a dla krajów w strefie euro przekracza 90%. To stawia Polskę w dość dobrym świetle – natomiast pamiętajmy, że mamy jednak dużo tak zwanego długu ukrytego. Możemy się zbliżać w kolejnych latach – w związku z większymi potrzebami pożyczkowymi – do niebezpiecznego poziomu. Przypomnę, że w Konstytucji ten poziom jest zapisany poniżej 60% PKB. To jest stabilizująca reguła wydatkowa – trzeba też brać pod uwagę, że jesteśmy oceniani przez rynki zagraniczne i przez inwestorów. Z pewnością im niższy dług, tym lepiej dla postrzegania naszego kraju – ale także dla kosztów finansowania. Poziom rentowności obligacji krajowych przekracza 5% – to co prawda niższy poziom niż w połowie października zeszłego roku, kiedy rentowność naszych obligacji przekraczała 6%, ale nadal rząd polski musi płacić wysoko za finansowanie. Do tego przed nami w tym roku wybory samorządowe, a w przyszłym prezydenckie. To na pewno będzie czynnik, który będzie sprawiał, że obecni rządzący będą chcieli spełniać obietnice wyborcze – a to będzie miało wpływ na budżet państwa i wysokość długu publicznego – analizuje Sielewicz.