Polityka informacyjna państwa musi być wiarygodna
W polityce informacyjnej państwa trzeba posiłkować się wzorcami prawie idealnymi – czyli przede wszystkim amerykańskimi. Polityka informacyjna musi być spójna, nie może mieć dużej zwłoki pomiędzy zdarzeniami a komunikatem – czyli czas reakcji musi być bardzo szybki. W przeciwnym razie pojawiają się informacje mało wiarygodne, a hołdujące spiskowym teoriom, co wywołują zaniepokojenie. Wiarygodna polityka informacyjna państwa jest podstawą naszego bezpieczeństwa mentalnego i przeświadczenia, że mamy prawo ufać systemowi. Bez niej ludzie zawsze będą szukać innych źródeł.
– Niestety w polskim przekazie informacyjnym, czy to będzie jakikolwiek ośrodek decyzyjny, a mamy ich kilka – następowała zbyt duża zwłoka w komunikacie oficjalnym od czasu zaistnienia zdarzenia. Widzieliśmy to w sytuacji dotyczącej Przewodowa, gdzie szybciej uzyskaliśmy wiarygodne informacje z Pentagonu, z kancelarii z Białego Domu w Stanach Zjednoczonych, aniżeli z kancelarii Prezydenta RP i BBN-u, czy Ministerstwa Obrony Narodowej – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Maciej Matysiak, ekspert Fundacji Stratpoints, wykładowca ANS Gniezno. – To jest fatalne. Polityka informacyjna musi być wiarygodna, nie powinna pozwalać na spekulacje – na pojawianie się jakiejś wersji zdarzeń, która wywołuje zaniepokojenie. Tak, jak kiedyś mieliśmy w czasach socjalizmu przekaz o jeżdżącej czarnej wołdze, która porywa dzieci i na tej bazie wszyscy byli wystraszeni. Dziś tą czarną wołgą są właśnie nieoficjalne przekazy – które żyją tylko i wyłącznie i dzięki temu, że nie ma rzetelnych danych oficjalnych. I to podrywa naszą wiarygodność w system państwowy – tłumaczy Matysiak.