Ceny energii mogą nadal rosnąć
Już dziś należy się przygotowywać na kolejny sezon zimowy. Cały czas należy gromadzić zapasy surowców strategicznych – napełniać magazyny gazu, gromadzić węgiel, którego została w Polsce nadwyżka ze względu na ciepłą zimę. Jednak analizy stowarzyszenia operatorów przesyłowych gazu sugerują, że połączony efekt kilku czynników może dać kryzys dostaw. Taka sytuacja może wydarzyć się w przypadku bardzo srogiej zimy, problemów z dystrybucją węgla oraz ograniczeń w energetyce jądrowej we Francji – która musiała zmniejszyć podaż o jedną trzecią przez korozję reaktorów. Do tego zmniejszą się dostawy gazu z Rosji przez Ukrainę i Turcję. To wszystko razem może dać nowy kryzys energetyczny – rozumiany jako kolejny szczyt cen.
– Więc nie otwieramy jeszcze szampana. Daliśmy sobie radę w sezonie grzewczym 2022-23 – ale za chwilę następny i to będzie kolejny egzamin z naszej gotowości. Dlatego politycy pokłócili się już o to, czy kryzys energetyczny nastąpił, czy nie – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert. – Patrząc na suche dane, jeszcze nie jesteśmy po kryzysie. Ten kryzys wciąż trwa. Obrót energią i surowcami na rynku zachodnim jest przedmiotem gry giełdowej – a więc także do pewnego stopnia spekulacji. Być może warto zastanowić się nad default – czyli podatkiem zalecanym przez Komisję Europejską i Międzynarodową Agencję Energii w celu ograniczenia nadmiarowych przychodów koncernów, które zarabiają na kryzysie energetycznym. To jest wielka dyskusja, która w Polsce nie zakończyła się konkluzją z tego względu, że interesy obywateli zderzyły się z interesami koncernów, interesami polityków. No i mamy pat – podsumowuje Jakóbik.