Skala obietnic wyborczych przekracza granice rozsądku
Jeszcze dekadę temu toczące się kampanie wyborcze obiecywały obywatelom uproszczenie przepisów funkcjonowania państwa polskiego, ułatwienia w życiu. Dzisiaj widać, że niektóre sprawy gospodarcze zeszły na kompletny margines. Większość partii bierze udział wyłącznie w wyścigu kto więcej może społeczeństwu obiecać. Stąd kolejne propozycje trafiające do przestrzeni publicznej są oderwane od jakiekolwiek policzalnej wartości – jakie na koniec trzeba będzie uwzględniać przy ich realizacji. Ale warto zauważyć, że polskie społeczeństwo według badań świadomości ekonomicznej nie jest aż tak podatne na demagogię, która płynie praktycznie ze wszystkich stron.
– Polityków dzisiaj w Polsce ogranicza jeszcze prawo grawitacji, bo żadne prawa logiki czy limitowane źródła finansowania nie są przez nich brane pod uwagę. Na szczęście Polacy wiedzą, że na końcu nie ma obiadu za darmo – albo jest wyłącznie dla tych, którzy pierwsi ustawią się w kolejce. A dla innych po prostu nie starczy – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Andrzej Sadowski, Prezydent Centrum im. Adama Smitha. – Politycy mogą się bardzo przeliczyć. Licytowanie się na coraz mniej realistyczne propozycje sprawi, że nawet ci, którzy do których to jest skierowane, zadadzą sobie pytanie – ale skąd politycy wezmą na to pieniądze? Nawet jeżeli potencjalni wyborcy nie rozumieją do końca, że wszystkie obietnice będą opłacone z ich własnych pieniędzy i oszczędności – to skala tych niewyobrażalnych furmanek pieniędzy, które politycy zobowiązują się dostarczyć obywatelom, przekroczyła poziom zarówno wyobraźni, jak też akceptacji i zdrowego rozsądku – ocenia Sadowski.