logo eNewsroom
prof. dr hab. Roman Danielewicz
Przewodniczący Krajowej Rady Transplantacyjnej
enewsroom.pl
Bezpośredni link do filmu
Kliknij, aby skopiować do schowka.

Polska transplantologia na tle Europy

W październiku obchodzony był Europejski Dzień Donacji i Transplantacji. W tamtym roku Rada Europy powierzyła organizację uroczystości Polsce. Jednocześnie opublikowany w maju raport Naczelnej Izby Kontroli pokazuje, że transplantologia w naszym kraju pogrążona jest w kryzysie. Stale wzrasta liczba osób oczekujących na przeszczep i wydłuża się czas oczekiwania na operację, a liczba dawców maleje, co jest bezpośrednim zagrożeniem życia tych chorych. Wykorzystywane w transplantologii narządy pochodzą głównie od dawców zmarłych. Jedynie nerki i fragmenty wątroby mogą być pobierane od dawców żywych, lecz odsetek tego rodzaju pobrań jest zastraszająco niski. W Polsce wskaźnik liczby przeszczepów nerek od żywych dawców – w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców wynosi 0,8 – i jest jednym z najniższych w Europie. Trzy razy częściej nerki przeszczepia się w Czechach, siedem razy częściej w Niemczech, Hiszpanii i Francji, nie wspominając o Holandii, gdzie takie operacje wykonuje się 27 razy częściej.
 
- Polska na tle Europy jest w klasie średniej. Wskaźnik liczby pobranych, przeszczepianych narządów od dawców zmarłych w Polsce jest podobny do średniej europejskiej - powiedział serwisowi eNewsroom Roman Danielewicz, przewodniczący Krajowej Rady Transplantacyjnej. - To jest około 13 dawców na milion mieszkańców. Jesteśmy niestety bardzo daleko od lidera, którym nie tylko w Europie, ale i na świecie jest Hiszpania, gdzie ten wskaźnik przekracza 40 - w niektórych prowincjach Hiszpanii nawet 60 - na milion mieszkańców. Tam wdrożono wiele programów, m.in. dedykowanych pobieraniu narządów od dawców po zatrzymaniu krążenia, co znacząco podniosło wskaźnik liczby dawców zmarłych. Tu niestety nam bardzo, bardzo brakuje, od wielu lat nie udaje się tego wskaźnika poprawić w Polsce. Lata covidowe jeszcze go uszczupliły, więc znowu będziemy musieli odrabiać. Tak jak wiemy z historii - po 2007 roku - jeżeli mamy do czynienia z jakimś zmniejszeniem, osłabieniem, to wymaga to kilku lat systematycznej pracy, żeby do poprzedniej aktywności wrócić. Więc nie jesteśmy na najlepszej pozycji w Europie, także nie na najgorszej - utrzymujemy się cały czas w tej strefie średniej - tłumaczy Danielewicz.
REKLAMA
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w twojej przeglądarce.   Zamknij