Czy w dobie inflacji warto wejść do strefy Euro?
W czasie spekulacyjnego kryzysu na światowych rynkach finansowych w latach 2007-2009 okazało się, że Euro nie jest bezpieczną przystanią, która utrzyma nas na wzburzonym morzu. Ze względu na spekulacyjne działania na rynkach finansowych posiadanie własnej waluty narodowej – jaką był polski złoty – dało zdecydowanie lepsze efekty. W Polsce wówczas nie było kryzysu, mieliśmy wyłącznie spowolnienie. Przez 2 dekady obserwowaliśmy stabilność polskiego złotego. Polska w rankingu międzynarodowej wolności gospodarczej – koordynowanym przez Instytut Frasera, a wcześniej w indeksie pod patronatem samego profesora Miltona Friedmana, w czym od dwóch dekad bierze też udział Centrum im. Adama Smitha – otrzymywała prawie 10 punktów na 10 możliwych, jeżeli chodzi o wartość złotego polskiego.
– Osłabianie waluty doprowadza do sytuacji, w której nagle zbawienną alternatywą wydaje się być Euro. Jednak trzeba pamiętać, że Euro jest równie, a może i jeszcze bardziej psute w ostatnich kilkunastu latach – powiedział serwisowi eNewsroom Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. – Jeszcze przed pandemią samokrytycznie przyznano w strefie Euro, że mimo bilionów dopompowanych, pustych Euro nie da się wyjść z kryzysu roku 2007. A pandemia dołożyła kolejne puste Euro w tej strefie. Prędzej czy później – co już dzisiaj widać po rosnącej inflacji – waluta ta będzie miała nawet większe problemy. Wynika to z tego, że – w przeciwieństwie do strefy Euro – w Polsce mamy jeszcze ludzi zdeterminowanych i jest chęć do pracy oraz działania gospodarczego. A w strefie Euro spora część przedsiębiorców zdaje się wyłącznie na tak zwaną pomoc rządową. To jest ta różnica, która sprawia, że jeżeli tylko Rząd i Rada Polityki Pieniężnej zaczną działać na rzecz zatrzymania inflacji i przywrócenia wartości złotego, to będzie to lepsza waluta niż Euro – podkreśla Sadowski.