Energetyka jądrowa i OZE zamiast gazu i węgla
Polityka energetyczna Polski do 2040 roku – opisująca strategię zmian w energetyce w następnych dziesięcioleciach – zakładała pierwotnie, że paliwem przejściowym transformacji energetycznej od węgla do odnawialnych źródeł energii będzie gaz. Miało to dotyczyć lat 20tych, kiedy jeszcze nie będzie energetyki jądrowej. Te założenia zostały zweryfikowane ze względu na założenie bezpieczeństwa dostaw gazu wywołane przez rosyjski Gazprom, który od wakacji 2021 roku ogranicza podaż gazu w Europie – podsycając kryzys energetyczny. Można też podejrzewać, że w ten sposób Rosja przygotowywała się do ataku na Ukrainę – by paraliżować państwa zachodnie. Dzięki temu Rosja liczyła na to, że Unia Europejska i NATO nie będą reagowały na to, co się dzieje na Ukrainie – ze względu na obawy o pogłębienie kryzysu energetycznego.
– Z tym mamy do czynienia obecnie, dlatego też gaz przestaje być bezpiecznym źródłem dostaw w naszej części Europy – jeżeli ma pochodzić z Rosji. Dlatego po pierwsze potrzebna jest dalsza dywersyfikacja, którą Polska prowadzi w miarę konsekwentnie od kilkunastu lat – powiedział serwisowi eNewsroom Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert. – Po drugie konieczne jest zmniejszenie roli gazu w transformacji energetycznej – a więc niestety przedłużenie życia niektórych bloków węglowych, niektórych nawet do 2035 roku. W ten sposób można nie zwiększać zależności od gazu w energetyce i przeskoczyć od razu z węgla w energetykę jądrową, połączoną z energetyką odnawialną. OZE będzie się rozwijać tym szybciej, im większy będzie kryzys energetyczny – bo poza tym, że chroni planetę, to obniża także rachunki za energię oraz ciepło – więc po prostu się coraz bardziej opłaca. A zatem nie możemy iść w gaz, musimy dłużej zostać przy węglu. Jest przyzwolenie z Komisji Europejskiej na takie rozwiązanie, ponieważ bezpieczeństwo zyskuje priorytety w naszej polityce energetycznej – wyjaśnia Jakóbik.