SOS czyli jak Unia Europejska może przetrwać bez rosyjskich węglowodorów?
Jest kilka rozwiązań, które mogą sprawić, że państwa najbardziej zależne od surowców rosyjskich będą mogły z powodzeniem się ich pozbyć. Po pierwsze, to mechanizmy solidarnościowe w Unii Europejskiej – które w razie kryzysu dostaw pozwolą dzielić się zapasami strategicznymi. Tak może być na przykład w relacjach pomiędzy Polską a Niemcami. Jeżeli po zakręceniu kurka z gazem w Bułgarii i Polsce dojdzie na przykład do zatrzymania dostaw do Niemiec – może się wówczas okazać, że zapasy z Polski popłyną do Niemiec w ściśle określony sposób zgodny z rozporządzeniem SOS. To unijny sposób na to, jak radzić sobie z kryzysem dostaw przy jednoczesnej ochronie odbiorców wrażliwych – czyli na przykład szkół czy szpitali w państwie, które dzieli się gazem. Kolejnym rozwiązaniem jest rozbudowa infrastruktury.
– Nieprzypadkowo trwają rozmowy o dywersyfikacji dostaw ropy z użyciem istniejącej oraz nowej infrastruktury w Europie Środkowo-Wschodniej. Polska już od dawna sprowadza nierosyjską ropę przez naftoport w Gdańsku. Może więc zwiększyć dostawy do Niemiec, a także do innych krajów w naszej części świata – powiedział serwisowi eNewsroom Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert. – PKN Orlen jest obecny na Litwie, na Słowacji, w Czechach i może być też obecny w innych miejscach. Pewnym wyzwaniem jest fakt, że węgierski Mol jest obecny na południowym rynku ropy i jest cały czas zainteresowany importem ropy rosyjskiej – więc może być problem z wykorzystaniem go do dywersyfikacji dostaw. Natomiast jeżeli chodzi o gaz ziemny, to powstaje nowa infrastruktura. Niemcy mówią wręcz o 4 pływających terminalach LMG – czyli statkach, które można w miarę łatwo wydzierżawić i sprowadzać przez nie gaz, dopóki będzie to konieczne. Więc takie rozwiązanie jest brane pod uwagę w wielu krajach unijnych. W Niemczech, w Grecji – oczywiście także w Polsce, która może nawet powiększyć planowaną przepustowość swojego FSRu, czyli pływającego gazoportu, z 6 do więcej miliardów metrów sześciennych – jeżeli będzie potrzeba dostarczenia gazu nie tylko na rynek polski, ale także do sąsiadów – przewiduje Jakóbik.