logo eNewsroom
Rafał Benecki
główny ekonomista ING Banku Śląskiego
enewsroom.pl
Bezpośredni link do filmu
Kliknij, aby skopiować do schowka.

Polska gospodarka hamuje

Polska gospodarka również może ucierpieć na sytuacji wojny na Ukrainie. Możliwe jest pewne przyhamowanie inwestycyjne. Ale z drugiej strony przyjęcie tak dużej rzeszy uchodźców oznacza większe wydatki w Polsce i impuls wydatkowy warty od 1,4 do 0,7 pkt procentowego PKB. W związku z tym można się spodziewać nieco słabszego wzrostu gospodarczego niż zakładano przed wojną, przy kontynuacji dużej presji popytowej i dużej presji cenowej. Bank centralny zadeklarował, że będzie podnosił stopy procentowe, aby zatrzymać wzrost cen i umocnić złotego – bo to też działa antyinflacyjnie przez ograniczenie zewnętrznej presji cenowej. Podczas ostatniej dekady mieliśmy do czynienia z niską inflacją za granicą, do pewnego momentu również w Polsce oraz z niskimi stopami procentowymi. Polska wygenerowała dużą inflację już przed pandemią, prawie 5%. To był efekt modelu wzrostu gospodarczego bardzo mocno opartego na konsumpcji, mało na inwestycjach – przy dużych wydatkach nowych budżetowych. Do tego doszedł szok inflacyjny związany z pandemią, a teraz z wojną. W związku z tym powrót niskiej inflacji wydłuża się. Amerykański FED skończy swoje podwyżki wyżej niż na poziomie 3%. A skala opóźnienia zagranicznych banków centralnych w stosunku do inflacji jest już duża. W Stanach Zjednoczonych to jest 2/3 tego co w latach 70tych. W związku z tym również i w Polsce podwyżki stóp procentowych będą spore.

 

 

– Skorygowaliśmy prognozy PKB w dół. Zakładamy, że to będzie takie dziwne spowolnienie – bo z jednej strony nastąpi pogorszenie handlu zagranicznego ze wschodnimi i z zachodnimi partnerami. Jednocześnie podnieśliśmy swoje prognozy inflacji. Zakładamy, że średni wzrost cen w tym roku wyniesie 10-11 procent, 8-9 w roku następnym – powiedział serwisowi eNewsroom Rafał Benecki, główny ekonomista, ING Bank Śląski. – Uważamy, że Narodowy Bank Polski będzie kontynuował podwyżki stóp procentowych. Posiedzenie w marcu pokazało, że zmienia się funkcja reakcji – sposób i cele, jakie sobie stawia bank centralny. Do niedawna główne cele to była inflacja i PKB. Obecnie jest to inflacja i kurs walutowy. Trzeba nastawiać się, że w najbliższym czasie inflacja będzie podwyższona, a bank centralny będzie dalej podnosił stopy procentowe. Banki centralne w naszym regionie również przygotowują się na dalsze zacieśnienie swojej polityki. Węgierski bank centralny może podnieść stopy w tym roku nawet do ponad 8%. Czeski bank centralny do niedawna sygnalizował, że zbliża się do końca podwyżek, a w 2023 roku możliwe są obniżki stóp – jednak w ubiegłym tygodniu diametralnie zmienił swoją komunikację. Stąd też my opracowaliśmy scenariusz ostrzegawczy – docelowy poziom stóp procentowych zakładamy w przedziale 5-10% a nie 0-5%, jak w ostatniej dekadzie. Nasze prognozy punktowe PKB w tym roku to wzrost do poziomu 6,5% oraz 7,5% w roku przyszłym. Oczywiście mamy tu bardzo dużą niepewność – co odzwierciedla szerokość tego przedziału w naszym scenariuszu ostrożnościowym. Należy się jednak nastawić, że jesteśmy w okresie podwyższonej inflacji i banki centralne w Stanach Zjednoczonych, w Europie, na Węgrzech, w Czechach chcą walczyć z inflacją nawet kosztem gorszej koniunktury. Należy to uwzględnić prognozując dane w Polsce – analizuje Benecki.

REKLAMA
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w twojej przeglądarce.   Zamknij