logo eNewsroom
Piotr Soroczyński
główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej (KIG)
enewsroom.pl
Bezpośredni link do filmu
Kliknij, aby skopiować do schowka.

Co napędza inflację?

Inflacja w Polsce była napędzana głównie wzrostem kosztów wytwarzania – na który wpływ mają takie czynniki, jak: surowce, energia lub koszty pracy. Jednak długi okres lockdownu zmienił nie tylko życie społeczne, ale wpłynął także znacząco na sytuację gospodarczą na całym świecie. W Polsce długo nie mogliśmy się doczekać możliwości wyjazdu, zjedzenia w restauracji i korzystania z innych różnorodnych usług. Nagła, zwiększona konsumpcja stała się jednym z głównych czynników wzrostu inflacji, która może utrzymywać się jeszcze przez długi czas. Ekonomiści tłumaczą, że do tej pory wzrost cen spowodowany był głównie podwyższeniem kosztów produkcji – jednak od momentu odmrożenia gospodarki zaczęto wymieniać wzrost popytu jako jeden z głównych czynników podwyższonego poziomu inflacji. Jednocześnie eksperci prognozują, że sytuacja w dalszym ciągu będzie się pogarszać, a ceny nadal będą rosły. W gospodarce mogą pojawić się tendencje do wprowadzania systemów rewaloryzacyjnych zarówno w zakresie płac, jak i cenników firm. Oznacza to, że inflacja ma ogromny wpływ na nasze życie gospodarcze i społeczne. Właśnie dlatego należy ją uwzględniać. 

– Do tej pory o podniesieniu cen nie mówiliśmy w kontekście nadmiernego popytu. Natomiast od kilku miesięcy, od kiedy zaczęliśmy otwierać usługi, popyt na nie stał się większy. Dodatkowo wzrosło zapotrzebowanie na chociażby dobra przemysłowe – szczególnie te o charakterze trwałym. To właśnie te czynniki dodatkowo rozpędziły inflację – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Rokowania dotyczące cen w Polsce nie są optymistyczne, ponieważ po okresie napędzania inflacji kosztami przyszedł czas na wzrost inflacji spowodowany wzmożonym popytem. Niepokojące jest to, że w maju pojawił się pierwszy impuls w postaci spadku poziomu depozytu ludności w bankach. Nie dotyczy to oczywiście tylko lokat, ponieważ w tym przypadku przesunięcia między rachunkami bieżącymi a lokatami zawsze były dość duże i często komentowane. Jednak w tym momencie poziom sumy wkładów spadł o 6 mld zł. Ta sytuacja to zupełnie coś innego nowego. Duża część tych pieniędzy przyśpieszyła sprzedaż detaliczną. Musimy się przyzwyczaić, że z inflacją może być tak, że jej podwyższony poziom będzie nam towarzyszył jeszcze przez jakiś czas – a to rodzi kilka poważnych niebezpieczeństw. Czynniki związane z automatyczną rewaloryzacją mogą ugruntować poziom inflacji na długi czas. W przeszłości naszym sukcesem w zwalczaniu inflacji było to, że ludzie zapomnieli, że coś takiego w ogóle istnieje. Skutkowało to tym, że w umowach biznesowych nie uwzględniano tego czynnika. Jednak w tej chwili sytuacja może być odwrotna. Ludzie przypomną sobie o inflacji i zaczną się przed nią zabezpieczać, co tylko ją ugruntuje – ostrzega Soroczyński.

REKLAMA
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w twojej przeglądarce.   Zamknij