Czy naprawdę mamy najniższe bezrobocie w Europie?
Obserwowane aktualnie wskaźniki bezrobocia są niższe od przewidywanych. Prognozy mówiły o tym, że odsetek osób niezatrudnionych sięgnie od 7,5% do nawet 10%. GUS podaje jednak, że wskaźnik bezrobocia był w kwietniu na poziomie 6,2%. Eksperci wskazują, że te wyniki nie są do końca prawdziwe. Wytykają metodologii zbierania danych wykluczanie z nich osób, które przeszły do rolnictwa i które uznaje się za “bezrobotnych ukrytych”. Gdyby te osoby zaliczyć w poczet bezrobotnych, wskaźnik bezrobocia sięgnąłby przewidywanej wartości 7,5%. Jednak nawet po oficjalnych danych widać, że nie udało nam się powrócić do liczb, które widzieliśmy w bezrobociu przed pandemią – i nie zanosi się, byśmy do nich wrócili w najbliższym czasie.
– Wydaje się, że nie nadrobimy tego w najbliższym roku. Bezrobocie nie powróci do wskaźników obserwowanych w 2019 roku, czyli do poziomu 5,2% – powiedziała serwisowi eNewsroom Paula Kukołowicz, analityczka Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – To prawda, że wskaźniki bezrobocia w pozostałych państwach członkowskich Unii są dużo wyższe. Dane Eurostatu wskazują, że podczas pandemii byliśmy państwem z najniższym poziomem bezrobocia lub drugim od końca. Odnotowaliśmy także wzrost zatrudnienia. Trzeba jednak pamiętać, że te wskaźniki – ze względu na programy, które miały chronić rynek pracy, a także na różne wykorzystywanie form zatrudnienia – są źródłem zadłużeń. Polska jest państwem, gdzie najwyższy odsetek osób pracuje w oparciu o niestandardowe formy. Są to przede wszystkim osoby, które przeszły na samozatrudnienie. Często zostały do tego zmuszone – więc pracują w warunkach, w jakich nie chciały pracować. Mamy więc niższe wskaźniki bezrobocia i wyższy wskaźnik samozatrudnienia – ale znaczny odsetek pracowników pracuje w formie, w jakiej nie chcielibyśmy, żeby pracowali, biorąc pod uwagę oskładkowanie tej pracy. To też powinniśmy wziąć pod uwagę, analizując poziom bezrobocia w Polsce – podkreśla Kukołowicz.