Dodatkowe opłaty i parapodatki to duże zagrożenie dla gospodarki
System podatkowy w Polsce od lat spędza przedsiębiorcom sen z powiek. Głównie ze względu na nieprzewidywalność danin, które co roku są powiększane i dodawane. Ten rok nie jest wyjątkiem – czekają nas dodatkowe podatki w różnych sferach życia pracownika i przedsiębiorcy – mimo tego, że poobijana po pandemii gospodarka z trudem je udźwignie. Niestety, nie można dokładnie obliczyć, jak bardzo zwiększył się realny koszt danin przekazywanych przez obywateli do skarbu państwa. Dzieje się tak, ponieważ wiele z nich nie jest wprost nazywana podatkami. Mówi się o nich półgębkiem, nadaje inne nazwy i ukrywa przed opinią publiczną. A jednak bardzo realnie wpływają one na zarobki Polaków i ich dobrobyt. Dobrym sposobem na uzmysłowienie sobie, jak ilość danin i składek się zmienia, jest obliczenie stosunku tych wszystkich opłat do Produktu Krajowego Brutto. Przez długie lata stosunek ten oscylował w okolicach 39%. Przy sumowaniu wszystkich danin, łącznie z opłatami ZUSowskimi. Obserwujemy, że w niektórych, bardziej rozwiniętych krajach zachodnich, to jest raczej poziom 45%. Teraz nagle okazuje się, że zaczynamy krok za krokiem iść w ich stronę. To prędzej czy później osłabi pulę, jaką w kieszeni mają konsumenci – czyli wartość nabywczą pieniądza.
– Gdy ktoś pyta mnie o to, czym są parapodatki, odpowiadam: popatrz, co się dzieje z kosztem wody, energii, wywozu śmieci. A teraz doszła do tego opłata cukrowa i dodatkowa porcja akcyzy. To są różne inne opłaty, o których się mało mówi. To jest naprawdę bardzo poważny problem dla naszej gospodarki, trudny do wymierzenia w cenach – powiedział serwisowi eNewsroom Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Do tego mamy w tej chwili 2021 rok – który jest skrajnie niedobry, żeby wprowadzać nowe podatki. Jesteśmy bardzo mocno poobijani tym, co się działo w poprzednim roku. Wiele branż wciąż czeka na to, by klienci wreszcie zaczęli wydawać u nich pieniądze. Ze zwiększonymi daninami tych pieniędzy będzie dużo mniej. Rząd podnosi podatki – a potem się dziwi, że przedsiębiorcy nie chcą inwestować. Inwestowanie, zwłaszcza w sektorze prywatnym, łączy się z ryzykiem. Jeśli nie mamy głębokiego przekonania, że przez długi czas otoczenie ekonomiczne, prawne i podatkowe nie zmieni się diametralnie – to nie podejmujemy tego ryzyka. To dotyczy też obywateli. Mało kto ma w taki czas odwagę na to, żeby zdecydować się na inwestowanie pieniędzy. Już niedługo problem pojawi się na poziomie gospodarstw domowych – które będą się zastanawiać, czy kupić nieruchomość, czy zainwestować swoje pieniądze. To znacząco wpłynie na Polską gospodarkę – podkreśla Soroczyński.