Protestujący górnicy żądają nierealnych postulatów. Czy strajk może ruszyć na Warszawę?
Protestujący górnicy domagają się od premiera spełnienia kilku postulatów. To, czy zostaną one spełnione, zaważy na kolejnych decyzjach górników – którzy w planie mają protesty w stolicy. Na razie prowadzą strajk spod ziemi – przychodzą do pracy, zjeżdżają do kopalń i, nie pracując, spędzają w nich 8 godzin. Nie wiadomo jak długo będzie trwał strajk, ani jakie będą kolejne decyzje związkowców. Wiadomo jednak, że postulaty górnicze są bardzo trudne do zrealizowania – szczególnie w świetle ekologicznej polityki Unii Europejskiej. Eksperci określają je nawet jako nierealne. Przyszedł najwyższy czas na zmiany: śmiałą reformę sektora wydobywczego i racjonalną rozmowę z górnikami. Tylko to doprowadzi do realnej zmiany w sektorze.
– Związkowcy dali premierowi tydzień na to, by zastanowił się nad ich postulatami. Jeden z nich jest praktycznie nierealny. Górnicze Związki Zawodowe chcą, żeby powrócić do koncepcji węglowej elektrowni Ostrołęka C i odwrócić zmiany już przeprowadzone przez PKN Orlen i Energę. Te zmiany sprawiły, że nowy blok w Ostrołęce korzysta z gazu, a nie z węgla. Jeżeli górnikom i rządowi nie uda się dojść do porozumienia, w Warszawie mogą znów zapłonąć opony – powiedział serwisowi eNewsroom Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl. – Jednak nawet najbardziej gwałtowne demonstracje związków górniczych nie zmienią faktu, że polityka klimatyczna Unii Europejskiej przyspiesza. Komisja Europejska zwiększyła cel redukcji emisji CO2 przez państwa członkowskie z 40 do 55%. Jest to drastyczna zmiana. Polski rząd nie zmieni tej polityki, a z drugiej strony nie wystąpi z Unii, by nie realizować wspólnej polityki klimatycznej. Dlatego uważam, że groźby strajkiem w Warszawie są tylko i wyłącznie szantażem. Nie wnoszą nic do bardzo ważnej dyskusji o przyszłości polskiej energetyki – ocenia Jakóbik.