Ruch lotniczy jeszcze długo nie wróci do poziomu sprzed epidemii
Ruch lotniczy dzisiaj rośnie – ale tylko dlatego, że odbił się praktycznie od zera. W okolicach marca i kwietnia jego redukcja wyniosła aż 90 procent. Każdy wzrost jest więc dziś znaczący. Niestety wszystko wskazuje na to, że zryw związany z wyjazdami na wakacje po miesiącach lockdownu i restrykcji może być jedynym plusem w tym roku. Kluczowy dla wielu linii ruch biznesowy jest praktycznie nadal na zerowym poziomie. Nic też nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie miało się to zmienić. Latanie staje się dziś ruletką. Wyloty nie są pewne do ostatniej chwili – chociaż rząd nie zaskakuje już rozporządzeniami na 3-4 godziny przed ich wejściem w życie, nadal projekty pojawiają się zaledwie kilka dni wcześniej. Podstawową barierą na ścieżce stabilnej odbudowy ruchu lotniczego jest niewiedza co do aktualnego postępowania danych krajów wobec podróżnych z innych państw, gdzie obserwuje się wzrost zakażeń. Według danych codziennie od 5 do 10 krajów zamyka granicę lotniczą albo wprowadza obostrzenia w postaci kwarantanny dla wjeżdżających. Tak postąpiła wobec Polski Norwegia i kraje bałtyckie, a od 1 września zapewne wejdzie zakaz lotów do Hiszpanii.
– Wydaje się, że powinny obowiązywać wspólne zasady dotyczące obostrzeń, już w samolotach i lotniskach. Chodzi o jasne wytyczne i przestrzeganie badania temperatury czy zachowywania dystansu, także w autobusach – powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, wiceprezes zespołu doradców gospodarczych TOR. – Wiele wskazuje jednak na to, że dopóki nie pojawi się szczepionka, a duża część populacji nie nabierze odporności na koronawirusa – stałe odbudowywanie sektora lotniczego nie będzie możliwe. Powrót do stanu sprzed pandemii – do 4,6 miliarda pasażerów – przesunięto aż na 2024 rok. Dzisiaj nie ma strategii wychodzenia z kryzysu w liniach lotniczych, bo obecnie zarządzają nim decydenci polityczni i wirusolodzy. Linie tymczasem latają tam, gdzie aktualnie można odbywać loty i starają się zarabiać pieniądze na możliwych destynacjach. Pokazuje to przykład LOT-u – który także podejmuje działania, żeby maszyny nie stały uziemione, a pracownicy zachowali posady. Polskie Linie Lotnicze wchodzą z niskimi cenami na pole działania zagospodarowane dotychczas przez przewoźników niskokosztowych. To z kolei korzyść dla podróżujących, którzy nie boją się dziś latać mimo ryzyka i obostrzeń. Ceny biletów nie poszły w górę, co też szybko nie ulegnie zmianie. Często kształtują się one dużo poniżej poziomu z zeszłego roku – ocenia Furgalski.