logo eNewsroom
Łukasz Kozłowski
Główny Ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP)
enewsroom.pl
Bezpośredni link do filmu
Kliknij, aby skopiować do schowka.

Bezrobocie wzrośnie

Po kryzysie, spowodowanym przez epidemię koronawirusa, doświadczymy bardzo dużych zmian na rynku pracy. Chociaż obecne statystyki urzędów pracy nastrajają optymistycznie – ekonomiści przypuszczają, że echa marcowych zwolnień będziemy odczuwać jeszcze do końca czerwca. Aktualne dane dotyczące bezrobocia pokazują, że do urzędu pracy po zasiłek i ubezpieczenie zgłosiło się od początku kryzysu 50 tysięcy nowych osób. To niedużo, w porównaniu na przykład ze Stanami Zjednoczonymi – gdzie każdego tygodnia przybywało od 3 do 7 milionów bezrobotnych. Ta niska liczba najprawdopodobniej jest jednak konsekwencją przestojów w urzędzie pracy, który aktywował tryb działalności online. To mogło utrudnić wielu osobom aplikowanie o status osoby bezrobotnej. Inną sprawą są rozwiązane w marcu umowy o pracę, którym jeszcze nie skończył się okres wypowiedzenia. Ci bezrobotni pojawią się w systemie dopiero w kolejnych miesiącach. Wtedy będziemy mogli zobaczyć prawdziwą skalę kryzysu na rynku pracy. 

 

– Istnieje ryzyko, że konsekwencje fali zwolnień z marca pojawią się w oficjalnych danych dopiero pod koniec drugiego kwartału. Dlatego kwiecień, maj i czerwiec będzie czasem, gdzie tych miejsc pracy będzie gwałtownie ubywało – a bezrobocie urośnie w skali, jakiej nie widzieliśmy od bardzo długiego czasu – powiedział serwisowi eNewsroom Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP). – Prognozy Komisji Europejskiej wskazują, że pod koniec roku bezrobocie sięgnie 7,5%. Ten wskaźnik wynika z badań ankietowych – a nie z rejestracji w urzędach pracy, których dane nie w pełni odzwierciedlają rzeczywistą sytuację w kraju. Spodziewamy się więc głębokiego szoku na rynku pracy, jaki będzie się pojawiać się z pewnym opóźnieniem. Sytuacja zmieni się diametralnie dla pracowników najbardziej dotkniętych sektorów – takich, jak gastronomia, hotelarstwo i usługi świadczone bezpośrednio na rzecz konsumentów. Ci pracownicy już stracili zatrudnienie i będą musieli szukać go w innych sektorach. Będziemy mieli mniej sezonowych pracowników – na przykład w rolnictwie, gdzie do tej pory pracę wykonywali w większości obcokrajowcy. Sytuacja na rynku pracy zmieni się więc o sto osiemdziesiąt stopni, co na pewno wpłynie na warunki zatrudnienia – przewiduje Kozłowski.

REKLAMA
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w twojej przeglądarce.   Zamknij