logo eNewsroom
Adrian Furgalski
prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR
enewsroom.pl
Bezpośredni link do filmu
Kliknij, aby skopiować do schowka.

Czy zdołamy odbudować przemysł lotniczy po epidemii?

Epidemia koronawirusa uziemiła linie lotnicze. W ciągu kilku miesięcy światowy ruch lotniczy spadł o 94%. To niespotykana dotychczas sytuacja – trudno więc przewidzieć w pełni jej konsekwencje. Wiele międzynarodowych i krajowych linii zbankrutowało, inne zwalniają tysiące pracowników. Ograniczenie lotów oznacza również brak zapotrzebowania na nową flotę. Kłopoty mają więc producenci samolotów – nawet ci najwięksi, jak Boeing czy Airbus – linie ratują swoje budżety, wycofując się z kontraktów i nie zamawiają nowych maszyn. Kolejne państwa, w tym Polska, przeznaczają miliardy na ratowanie przemysłu lotniczego. Utrzymywanie infrastruktury i pracowników kosztuje – ale analitycy twierdzą, że się opłaci. Jeśli pozwolimy upaść branży lotniczej, ucierpią inne, bardzo ważne gałęzie przemysłu i usług. Dobrze funkcjonująca infrastruktura lotnicza oznacza dla kraju wpływy z turystyki, biznesu i handlu. Dlatego warto utrzymywać branżę na powierzchni i zastanawiać się, jak latać bezpiecznie. 


Szkody wynikające z upadku kolejnych lotniczych byłyby większe niż koszt pomocy, która w tej chwili do nich trafia. W odbudowie gospodarczej dobre funkcjonowanie transportu, zwłaszcza lotniczego i międzykontynentalnego, jest rzeczą kluczową – powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Będziemy musieli oczywiście wprowadzić zmiany na lotniskach. Na pewno wydłuży się czas odprawy, a dopóki nie będzie szczepionki – będziemy musieli przestrzegać rygoru sanitarnego. Oprócz maseczek, ograniczonej oferty na pokładzie i odstępów, które trzeba zachowywać – we wszystkich miejscach publicznych czekają nas dodatkowe obostrzenia: mierzenie temperatury oraz ograniczenie wstępu na teren terminala tylko do osób, które wylatują. Najpewniej nie będzie jednak żadnego odgórnego ograniczenia miejsc w samolocie – zajętość na pokładzie musi wynosić co najmniej 77% miejsc, by lot był opłacalny. Jeżeli jednak będziemy trzymać się narzuconych rygorów, a powietrze w samolotach będzie dokładnie filtrowane – to samoloty nie staną się źródłem zarażeń. Mimo tych środków ostrożności linie lotnicze po epidemii będą musiały zmierzyć się z dużą nieufnością do latania. Aż 45% ankietowanych zamierza poczekać co najmniej pół roku przed kolejnym lotem. Mamy więc za sobą bardzo ciężkie miesiące szoku, a przed nami co najmniej trzy lata odbudowy branży – przewiduje Furgalski.

REKLAMA
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w twojej przeglądarce.   Zamknij