Ochrona zdrowia publicznego wymaga większych wydatków publicznych
Gospodarka oparta jest na ruchu: przepływie dóbr i środków. W sytuacji epidemii, która zmusza ludzi do pozostania w domach oraz minimalizuje ich aktywność zawodową i konsumpcyjną – gospodarka zamiera. W większości branż nie da się pracować zdalnie – co oznacza że ich działalność bardzo się zmniejszyła. Drastycznie spada także popyt w społeczeństwie. W trudnej sytuacji nikt nie kupuje samochodów, telefonów ani mebli – skupiamy się na swoim bezpieczeństwie i dobrach podstawowych. Taka sytuacja wymaga od rządu szybkiego przygotowania pakietu ratunkowego, który pozwoli firmom przetrwać – a co za tym idzie da szansę na podniesienie gospodarki po ustąpieniu kryzysu epidemiologicznego.
– Koronawirus bardzo mocno dotyka przedsiębiorców. Jest wiele branż, gdzie płynność finansowa uzależniona jest od obrotów miesięcznych. W tym wypadku rozwiązania takie, jak obniżenie podatków nie mają kompletnie sensu. Rząd będzie więc musiał stosować różne elementy polityki monetarnej, polityki Narodowego Banku i polityki pieniężnej – powiedział serwisowi eNewsroom Marcin Roszkowski, prezes zarządu Instytutu Jagiellońskiego. – Już zapowiedziano obniżenie stóp procentowych i odroczenie terminów zobowiązań skarbowych oraz administracyjnych. Dużym problemem przedsiębiorców pozostają pracownicy i pensje. W decyzji rządu i ten element będzie zaadresowany, by uchronić firmy przed bankructwem. Z zapowiedzi rządu oraz z logiki praktycznej możemy wywnioskować, że na zabezpieczenie zdrowia publicznego i gospodarki przed Covid-19 przeznaczymy dużo środków publicznych. Dopiero potem będziemy się martwić, jak spłacić zaciągnięte długi. Ludzie są w stanie istnieć bez gospodarki, ale gospodarka nie istnieje bez ludzi. Zdrowie i życie jest teraz najważniejsze – wyjaśnia Roszkowski.