Protekcjonizm i wojny handlowe USA hamują wzrost euro i złotówki
Protekcjonizm Stanów Zjednoczonych i tzw. wojny handlowe to bardzo niekorzystny czynnik dla regionu Europy Środkowo-Wschodniej oraz walut wschodzących, ponieważ stanowi jedną z przyczyn ich słabości. Bardzo bolesny pod tym względem był drugi kwartał. Dane o aktywności gospodarczej – poza USA – zaskakiwały negatywnie. Doprowadziło to do umocnienia dolara i spadku euro. Wszystko wskazuje jednak, że okres słabości powoli się kończy. Widać poprawę licznych wskaźników, szczególnie w Europie. Pojawiły się także inne czynniki negatywne dla dolara.
– Prezydent Donald Trump w swojej wypowiedzi zaznaczył, że nie chce mocnej waluty, ale nadal prowadzi wojny handlowe. Taka kombinacja oznacza, że najgorszy okres dla euro jest za nami. Istnieje szansa na pewne odbicie wspólnej waluty, jak i walut wschodzących – w tym także złotego – powiedział serwisowi eNewsroom Rafał Benecki, analityk ING Banku Śląskiego – Pozostaje jednak ryzyko wojen handlowych. W najbliższym czasie presja Stanów Zjednoczonych w tym zakresie zapewne się nie zmniejszy. Prezydent Trump zyskuje w sondażach dzięki prowadzonej retoryce. Protekcjonistyczne komentarze, pomysły na wprowadzenie nowych ceł prawdopodobnie będą kontynuowane aż do wyborów cząstkowych w USA w październiku. To negatywny czynnik, który pozostanie z nami w najbliższym czasie i będzie ograniczał możliwość odbicia euro, wspólnej waluty i złotego w perspektywie miesiąca czy dwóch. Koniec roku powinien być jednak lepszy, polityka protekcjonistyczna zapewne osłabnie i stworzy miejsce na umocnienie wspomnianych walut – podsumował Benecki.