logo eNewsroom
Adrian Furgalski
prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR
enewsroom.pl
Bezpośredni link do filmu
Kliknij, aby skopiować do schowka.

Czy Centralny Port Komunikacyjny przyniesie korzyści Polakom?

Dzisiaj Centralny Port Komunikacyjny wydaje się przede wszystkim projektem politycznym. Trwa okres dużych inwestycji, choć niekoniecznie wszystkie z nich mają swoje uzasadnienie. Największym problemem są słabe strony projektu, które sam rząd zawarł w uchwale z ubiegłego roku o jego realizacji. Nie są to błahe powody i budzą wątpliwości co do słuszności pomysłu. Należy do nich konkurencja ze strony innych istniejących już w Europie hubów oraz dość słaba pozycja na mapie lotniczej naszego narodowego przewoźnika – Linii Lotniczych LOT. Choć cały czas LOT rośnie w siłę, to dalej nie jest wystarczająco mocny – jak na zadania, które go czekają. Należy pamiętać, że chodzi o inwestycję za olbrzymie pieniądze. Rząd mówi o komponencie kolejowym wartym ok. 8,9 mld złotych, komponencie drogowym, a także samym związanym z budową portu. Choć według zapowiedzi całość ma kosztować ok. 30-35 mld złotych – przewiduje się, że ostatecznie wartość tej inwestycji wyniesie raczej 45-50 mld złotych.

Ograniczeniem jest także brak doświadczenia w realizacji tego typu projektów. Przykłady z Europy i całego świata pokazują, że tak duże inwestycje lotnicze zawsze są niedoszacowane i realizowane dłużej niż pierwotnie zakładano – powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, wiceprezes ZDG TOR Największym problemem jest jednak to, że decyzja o budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego została podjęta na podstawie analiz z 2010 roku. Rząd sam dzisiaj przyznaje, że niektóre z nich mogą nie być aktualne. Dopiero teraz omawiany jest wpływ CPK na inne porty regionalne. Najpierw zadecydowano o jego powstaniu, ale nie ustalono dalszych losów lotniska na Okęciu. Powinno ono zostać zamknięte, żeby nie tworzyć konkurencji – ze względu na położenie względem centrum Warszawy – dla LOT-u, który ma być przeniesiony. LOT może nie dać rady być konkurencyjną firmą w stosunku do działających dziś w Europie sojuszy, które przyciągają pasażerów do Monachium, Zurychu, Londynu czy Paryża. Prawdopodobnie będziemy zmuszeni korzystać z krajowej, wewnętrznej siły jeśli chodzi o podróżnych. Tutaj jednak od lat obserwujemy wyraźną tendencję – ponad 60 proc. ruchu opiera się na tanich liniach lotniczych. Centralny Port Komunikacyjny nie jest dla nich, bo będzie za drogi. Oprócz tego mamy do czynienia z decentralizacją ruchu, którego 60 proc. obsługują porty regionalne. Pozostaje więc pytanie – dla jakiego pasażera i po co zmieniać tendencje, które pozwoliły Polakom korzystać z transportu lotniczego? Uzależnienie od tej formy przemieszczania jest przecież ściśle związane ze stanem naszych portfeli i wartością PKB – ocenił Furgalski.

REKLAMA
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w twojej przeglądarce.   Zamknij